Łatwiej chyba przychodzi by przestać narzekać niż by nie brać wszystkiego poważnie. Często kłócimy się o rzeczy błahe, ale zdarza się również sprzeczać o duże sprawy. Czy można prowadzić rozmowy żartując i przytulając się?? Czy trzeba wybuchać gniewem i psuć tym samym humor wszystkim dookoła?
"Badania Johna Gottmana, zwane laboratorium miłości, pokazują, że to, w jaki sposób pary się kłócą, jest dużo ważniejsze od tego, jak często to robią. pary, które sprzeczają się jak należy, zajmują się tylko jednym problemem i nie wykorzystują starcia do wylewania żalów nagromadzonych od pierwszej randki. Takie pary, zamiast wybuchać, ostrożnie wchodzą w spór i unikają pompatycznych stwierdzeń "Ty nigdy..." albo "Ty zawsze...". Wiedzą jak zakończyć wymianę zdań, i nie ciągną jej godzinami. Podejmują próby porozumienia, używając słów i działań, które trzymają złe emocje na smyczy. Biorą pod uwagę presję, pod jaką znajdują się współmałżonek. Mąż wie, że żona może być przeciążona obowiązkami domowymi czy zawodowymi, a żona zawsze pamięta, że mąż jest uwikłany w relację z nią i ze swoją mamą."
Przykładem niewłaściwie prowadzonych sprzeczek może być ukrywanie prawdziwej reakcji. Gretchen Rubin podaje np. chrapanie. Staramy śmiać się kiedy np. mąż wspomina, ze w nocy chrapałyśmy :) Niech nie myśli, że to Nas dotyka :P Mąż mówi o tym pierwszy raz, drugi, trzeci... i za którymś razem wybuchamy gniewem, złością i krzykiem na słowo o Naszym chrapaniu. Na początku pozwalamy partnerowi myśleć, że mamy do tego dystans i że jest to świetny powód do żartów. Druga strona nie jest przygotowana na atak z Naszej strony.
W małżeństwie liczy się mniejsza liczba przykrych doświadczeń niż większa przyjemnych. Wiecie, że trzeba przynajmniej pięciu pozytywnych małżeńskich doświadczeń, żeby zrównoważyć jedno krytyczne lub destrukcyjne działanie.
To prawda, że nawet kłócenie się nie jest łatwe. Prawidłowa wymiana zdań może być niesamowicie skuteczna w skutkach.
OdpowiedzUsuńUmiejętność kłócenia się to też wielka sztuka...
Usuń